Trasa tej pętli to około 27 km, głównie szutrowymi drogami. Nie bez znaczenie zdecydowałam się wyruszyć na szlak niebieski, właśnie z miejscowości Tabórz. Tu warto zatrzymać się na dłużej i zacząć od zwiedzenia ścieżki edukacyjnej i poznania historii drzew, które docenił świat.
Start: Rezerwat sosny Taborskiej
Tymi drzewami zachwycił się sam Napoleon, ale nie tylko on. Drewno z sosny taborskiej o bardzo dużej wytrzymałości, zostało docenione w 1900 roku na wystawie w Paryżu. Jedna z historii związana z regionem głosi, że Napoleon polecił swoim żołnierzom sprowadzenie nasion, żeby hodować je we Francji. Na tutejszej ścieżce edukacyjnej można znaleźć wiele ciekawostek na temat ekosystemu. Kto nie był – warto się tu zatrzymać i przejść tą 1,5 kilometrową trasą – więcej na ten temat można przeczytać tu – Tabórz – Rezerwat Sosny Taborskiej. Jednak wróćmy do trasy rowerowej. Początkowo wjeżdżając w las, ścieżka pokrywa się z niebieskim szlakiem.
W stronę miejscowości Plichta
Szlak na całej trasie jest dobrze oznakowany. Co wcale takie oczywiste nie jest, bo wyraźnie widać, że jest pewno grono osób, którym to strasznie przeszkadza. Na odcinkach, które wiodą przez las, widać regularne próby zrywania znaków. Za rezerwatem sosny należy kierować się w stronę miejscowości Plichta, a następnie Molza, aż dojedziemy do Łukty. Tu ruch jest nieco większy, jednak nawet w weekendy można się tu swobodnie poruszać.
Jezioro Długie
W Łukcie należy odbić w lewo w kierunku jeziora Długiego i Jeziora Gil. Tu teren też się nieco zmienia, bo ścieżka rowerowa wchodzi w las, a miejscami trzeba mocno podjechać pod górkę. Mimo to, całość trasy nada się nawet dla tych, którzy raczej sporadycznie wybierają aktywność. Jezioro Długie rozciąga się na 1,5 km i zajmuje około 27 hektarów. W najgłębszym punkcie ma do 17 metrów głębokości. Teren jest bardzo zadbany, są tu hamaki, leżaki, ławki. Fajne miejsce na letni chill i wypoczynek.
Niebieski szlak rowerowy: Jezioro Gil
Jadąc szlakiem mijamy małą plażę przy jeziorze Gil. To takie miejsce, o którym wiedzą lokalsi. Nie jest widoczne z głównej drogi, nie ma tony plastiku i budy z goframi. Jest za to cisza i każdy dba o porządek. Droga powrotna do punktu startowego to leśne i lokalne dróżki. Wracając w kierunku parkingu leśnego mija się też jezioro Tabórz którym już kiedyś się zachwycałam. Jest tu molo, wiaty, plac zabaw – teren zadbany i zachęcający, żeby tu posiedzieć.
Warto wiedzieć: na trasie zwłaszcza przy większych miejscowościach są sklepy, bary i knajpy. Warto zabrać coś na komary, w lesie tną mocno. Trasa prowadzi w większość przez zacienione miejsca, więc nawet w upalne dni można się tu wybrać, a potem schłodzić w jednym z kilku jezior na trasie.