Ojjjj dawno nie jeździłam na rowerze. I nie dlatego, że nie lubię -bo uwielbiam, ale mój organizm potrzebował czasu na regenerację. A jako, że nie dorobiłam się bagażnika na rower to początkowo myślałam, że zostaje mi jechać z domu przed siebie. Aż tu nagle olśnienie – przecież można jechać pociągiem. I cóż tu dużo mówić – taki trip to już prawdziwa przygoda.
I tak na pierwszy raz po wielu miesiącach wymyśliłam dość ambitną trasę na 40 km. W samym Morągu poza zielonym szlakiem są też dwa nieco krótsze. Każdy jednak to ok. 35-40 km więc to nie są duże różnice.
Pociągiem z rowerem – Kierunek Morąg – szlak rowerowy
Przebierałam nogami od rana, i żałowałam, że nie kupiłam bilety na wcześniejsze połączenie, bo spokojnie bym się wyrobiła. I jeszcze taka rada ode mnie, bo to oczywiście przegapiłam:
WARTO WIEDZIEĆ – jeśli jedzie się w kilka osób w pociągach obowiązuje promka na bilety, ale trzeba je kupić dzień wcześniej.
Poza samym biletem za transport roweru dopłaca się 9,50 zł niezależnie od długości trasy. W pociągach są osobne wagony do przewozu rowerów wszystko ładnie oznaczone już na zewnętrznej części wagonu, żeby wiedzieć gdzie się skierować do wsiadania. Jednak samo załadowanie się z rowerem do najłatwiejszych nie należy, bo wejście jest wąskie i kilka schodów do pokonania. Ale zawsze znajdą się życzliwi ludzie.
Morąg – szlak rowerowy
Zaraz do wyjściu na dworzec w Morągu (PS. Kto był ten wie, że to mocny relikt PRL-u) trzeba skierować się w prawo na ulicę Dąbrowskiego. Tam już pojawiają się pierwsze znaki szlaku i trzeba przyznać, że na całej trasie oznakowanie jest dobrze widoczne. Kierujemy się w stronę wiaduktu kolejowego, w kierunku Nowego Dworu. Po drodze w miejscowości Szymanowo można odbić i zwiedzić Park Zwierząt i arboretum.
Co jest dla mnie plusem – większość trasy wiedzie przez mało ruchliwe ulice. Więcej samochodów jest jedynie bliżej samego Morąga i do skrętu w pierwsze polne drogi.
Wiejskimi dróżkami
No dobra, trasa oznaczona jak łatwa, ale kawałki po piachu trochę dały popalić. Momentami trzeba trochę podjechać pod górę, ale widoki wiele rekompensują. Nie ma tu wielkiego wow – ale te wioski mają swój klimat. Mija się Dobrocinek, Rolnowo i dojeżdża do Chojnika. I tu mnie coś tknęło – 40 km w 2,5 godziny, a ja mam jakieś 15 może i zasuwam już 1,5 h. Górę wziął zdrowy rozsądek i postanowiłam skrócić trasę i odpuścić dalsze wojaże. Szkoda – bo dalej na trasie choćby Markowo z leśnym grobowcem Dohnów. Ale jednak jak na pierwszy raz nie chciałam zgrywać bohatera. I w Chojniku wiejskimi drogami kierując się na prawo zatoczyłam pętlę i wjechałam na trasę, którą przemierzałam w przeciwną stroną na początku. Finalnie sama pęta wyszła mi 26 km, ale nie o kilometry tu chodzi tylko o przyjemność z jazdy i odkrywania.
Tu macie opis wszystkich szlaków rowerowych z Morąga: Szlaki rowerowe Morąg
Poniżej macie mapkę: