Jeśli chodzi o żele pod prysznic to jestem raczej monotematyczna. Stawiam na proste zapachy i składy. Bo wyprowadzenie problematycznej skóry do obecnego stanu to był długi i bardzo ciężki proces.
Vianek – moc natury
Markę Vianek chyba każdy kojarzy. Mają naturalne kosmetyki, a dodatkowym plusem są bardzo przystępne ceny. Co w dzisiejszych czasach wcale czymś oczywistym nie jest. W kosmetykach tej marki, tak jak i w tym żelu zdecydowana większość składników, bo aż 96% to składniki pochodzenia naturalnego. A to bardzo ważne, bo sama kiedyś kupowałam może i ładnie pachnące żele, które po dłuższym stosowaniu wysuszały i nawet podrażniały skórę. A okazywało się, że są napakowane chemią po brzegi.
Nawilżający żel prebiotyczny
Ten żel jest idealny dla każdego rodzaju skóry, ale dla mojej skłonnej do przesuszania i dość delikatnej jest idealny. Nie miałam jeszcze takiego żelu, po którym nawilżenie utrzymuje się tak długo. Taka warstwa miłego otulenia, jakbym się posmarowała oliwką. A wszystko to dzięki ekstraktom z chabru bławatka, lnu i podbiału. To one nawilżają, łagodzą podrażnienie i sprawiają, że skóra jest niebywale miła i gładka. Jednocześnie bardzo pasuje mi naturalny i taki odprężający zapach. Oj chciałabym olejek do masażu o takim zapachu.
Na pewno nie zatrzymam się na tym opakowaniu, jakie znalazłam w ostatnim boxie od Pure Beauty. Widziałam też inne żele z tej serii – poza nawilżającym jest jeszcze łagodzący i pobudzający. I myślę, że takie połączenie pobudzający na rano i nawilżający na wieczór może być świetne. I tu musze też dodać, że żel jest bardzo wydajny, a opakowanie 400 ml kosztuje ok. 20 zł. Tu możecie też zobaczyć inne produkty z tej serii.