Lubię co jakiś czas zmienić balsam jakiego używam. Zwłaszcza wiosną i latem, kiedy zdecydowanie stawiam też na bardziej wyraziste zapachy. Jednak podstawa to nawilżenie. A ten balsam od Soraya zapowiadał się ciekawie i muszę przyznać, że dla mnie jest świetny.
Soraya – serum do ciała
Zacznę może od składu, bo tu hitem jest kombucha. Ten sfermentowany napój z czarnej herbaty jest ostatnio hitem, ale w kosmetykach go jeszcze nie spotkałam. Ma w sobie kwasy organiczne i witaminy, a co zapewnia nawilżenie, i to nawilżenie na długi czas. Poza tym w składzie jest żeń szeń, ma właściwości antyoksydacyjne i antystresowe, więc pełen relaks gwarantowany. Zielone kuleczki jojby wspomagają masaż. A to tego jeszcze masło shea. Kombinacja zapewnia moc nawilżenia i regeneracji.
Lekki, relaksujący zapach
Z opisu na produkcie zapach to mieszanka kwiatów awokado, fiołka, melona i lilii wodnej. Ja tu dość mocno czuje tego melona, ale też jakieś nuty kojarzące mi się z aloesem. Zapach bardzo mi pasuje, jest nienachalny ale jednak wyrazisty. Opakowanie nawiązuje do mocy natury i bardzo mi się podoba. Proste, z fajnymi barwami i motywami roślinnymi..
W trendzie eko
Ja wiem, że to teraz moda. Ale ja jestem jej wielką fanką, bo każda najmniejsza zmiana jest na plus. Tu znajdziemy 98% składników naturalnych, a opakowanie balsamu jest w 63%.z recyclingu. Tubka ma 200 ml, a koszt to 22 zł.