Trasa, której początek jest w Tolkmicku jest bardzo niecodzienna, bo przedzierając się przez tory niedziałającej już Kolei Nadzalewowej dociera się do pięknych, małych i absolutnie dzikich plaż. To miejsce ma taki klimat, jaki ciężko opisać, a na końcu trasy znajduje się pogański ołtarz ofiarny.
Kolej Nadzalewowa
Stworzenie kolei nadzalewowej miało ułatwić przemieszczanie się na trasie Elbląg – Królewiec. Pierwszy odcinek kolei został oddany w 1899 roku. Trasa była wykorzystywane do transportu towarów, ale odbywał się tu też ruch pasażerski. Tymi liniami przemieszczał się nawet cesarz Wilhelm II, który miał swoją siedzibę w Kadynach (więcej o Kadynach można przeczytać tu). W okresie wojennym zniszczenia nie ominęły także fragmentów torowiska i obiektów, jakie się przy nich znajdowały. W latach 90 zainteresowanie koleją było coraz mniejsze, ograniczono ilość kursów, później okrojono je jeszcze bardziej, ograniczając się do kursowania kolei jedynie w weekendy. Od 2006 roku kolej nie kursuje.
Torowisko w lesie – Tolkmicko
Chociaż do Świętego Kamienia można dość blisko podjechać samochodem czy rowerem, ja zdecydowałam się przejść zachowanymi jeszcze w lesie torami. Zaczynając od Tolkmicka i idąc dalej mogę sobie tylko wyobrażać jak malownicza była trasa, i jakie piękne widoki można było podziwiać. Od kilku lat coś tam się słyszy o reaktywacji chociaż kawałka trasy, ale raczej żadnych konkretów nie ma. Trzymam za to mocno kciuki, bo to z pewnością mogłoby się stać wielką atrakcją regionu.
Pokonując tą trasę, trzeba się trochę nagimnastykować. Najpierw jednak przygotować się na atak komarów, których jest tu cała chmara. Dość szybko z lasu można zejść na plaże, które są chyba najbardziej dzikimi jakie widziałam. Leżą tu wielkie komary drzew i korzenie. Miejscami trzeba się trochę zamoczyć albo wdrapać z powrotem do lasu, jednak warto wybrać właśnie tą drogę, bo widoki rekompensują wiele.
Legenda o Świętym Kamieniu
Po chwili dłuższego spaceru, dociera się w końcu do Świętego Kamienia. A całkiem niedawno szukając informacji na jego temat natrafiłam na bardzo fajną legendę z nim związaną.
Dawno dawno temu na dwóch brzegach Zalewu Wiślanego żyło dwóch braci olbrzymów. Byli tacy wielcy, że w najgłębszym miejscu, woda sięgała im ledwo do pasa. Pewnego dnia, jeden z braci postanowił naprawić swoje posłanie, które znajdowało się w jaskini, na noc zasuwanej wielkim głazem. Krzyknął więc do brata, aby ten pożyczył mu siekierę. Jednak brak postanowił go zignorować, a może nie słyszał wołania? Zezłoszczony Olbrzym podniósł głaz i chciał nim rzucić w brata. Jednak ten wypadł mu z rąk, i został w miejscu, gdzie jest obecnie. Kiedy drugi brat zorientował się, że mial być ofiarą ataku, w szale rzucił siekierą, ranią śmiertelnie Olbrzyma, a w miejscu gdzie rozlała się jego krew, wyrosły jagody.
Pogański Ołtarz
Głaz, który znajduje się w Tolkmicku został przyniesiony wiele lat temu przez lodowiec, podczas ostatniego zlodowacenia. Ten monolit kultury był miejscem o szczególnej wadze dla Pogan. To na nim składano ofiary, za pomyśle łowy. Pierwsze wzmianki na temat Kamienia pochodzą z XVI wieku. Głaz ma prawie 14 metrów szerokości, i jak łatwo się domyślić, nie każdy może uszanować to miejsce, bo chociaż znajduje się nieco od brzegu, to nie brakuje chętnych na pamiątkowe zdjęcie na nim…
To miejsce jest bardzo ciekawe z uwagi na piękne widoki, a także ciekawostki baśniowe i historyczne jakie są związane z tym miejscem. Gorąco polecam wybrać trasę od portu w Tolkmicku i dalej przez krzaki, bo zdecydowanie warto. Trzymam też kciuki za odbudowę Kolei.