Okolice Zalewu Wiślanego w moim przypadku nie były miłością od pierwszego wejrzenia. Wydawały mi się szare, smętne i mało ciekawe. Ale z każdym kolejnym podejściem zyskiwały wiele, aż Kadyny stały się moim ulubionym miejscem na szybki wypad tam gdzie nie ma tłumów i można odpocząć z widokiem na wodę. Kadyny to wieś nie tylko z niesamowicie ciekawą historią, to też masa miejsc do spacerowania, które ciągle odkrywam.
Legenda o księżniczce
Sama nazwa miejscowości najprawdopodobniej wywodzi się od imienia księżniczki. Wiąże się z tym ciekawa legenda według której władca pruski zamiast wymarzonego syna doczekał się trzech córek. Średnia z nich – Cadina nie najlepiej czuła się w zamkowych murach i zdecydowała osiedlić się nieco dalej. W miejscu, w którym zdecydowała się osiąść uznawano ją za “dobrą wróżkę” tego miejsca. Szybko stała się patronką mieszkańców, których uczyła lepić z gliny. A kadyński las ponoć kryje wiele magii i mocy…

Kadyny – kilka słów o historii
Według źródeł historycznych w czasach średniowiecznych ten gród został podbity przez krzyżaków, którzy się tu osiedlili. Pierwsze wzmianki na ten temat pochodzą z 1255 roku. Ponad 200 lat później te tereny weszły w posiadania Jana Bażyńskiego, a później wielokrotnie zmieniały właścicieli aż w końcu 1 grudniu 1898 roku w testamencie Kadyny otrzymał cesarz Wilhelm II. I tu na moment zatrzymamy się na dłużej. Ta postać historyczna najbardziej kojarzony się z tymi terenami. To właśnie dzięki niemu powstało miasteczko tętniące życiem. Cesarz nakazał tu budowę rezydencji letniej, która zachowała się do dziś. Ale plany budowy nie skończyły się tylko na pięknie umiejscowionym w otoczeniu lasów kadyńskich miejscu do wypoczynku. Cała wieś została zaprojektowane i zbudowana według stylu berlińskiego. Ten klimat widać i czuć na każdym koku, nie widziałam chyba wcześniej wsi o tak odmiennej i charakterystycznej architekturze. Wszystko jest tu spójne i razem tworzy niesamowitą całość.
CIEKAWOSTKA – Wewnątrz dębu Bażyńskiego mieściło się podobno aż 11 żołnierzy.
Manufaktura kadyńska
W 1905 roku postała tu manufaktura Majolika Werkstatt Cadinen. Początkowo miała ona produkować wyroby na potrzeby wyposażenia dworu, głównie były to naczynia i całe serwisy. W późniejszych czasach ta niewielka manufaktura rozrosła się, a dzięki współpracy z rzeźbiarzami zaczęto wytwarzać także figurki i elementy architektoniczne, które zdobiły zamki i pałace. Wytwarzane tu produkty były sprzedawane w niedalekim Elblągu, ale także w Berlinie. Niestety I Wojna światowa to czas, kiedy manufaktura przestała istnieć.

Obecnie ukłonem ku tej tradycji wytwarzania glinianej ceramiki i fajansu jest znajdujący się na terenie folwarku zakład ceramiczny. Można w nim nie tylko zobaczyć jak wygląda proces wytwarzania, ale także wziąć udział w warsztatach i wrócić do domu z własnoręcznie wykonaną misą czy donicą. Gotowe przedmioty można też kupić na miejscu. Wiele z nich jest tworzone na zamówienie.
Pod tym linkiem znajdziecie informacje o warsztatach ceramicznych
Kościół Ewangelicki i pozostałości cmentarza
Niejednokrotnie czytałam, że lasy kadyńskie kryją w sobie jakąś magię i tajemniczość. To uczucie towarzyszyło mi podczas szukania pozostałości po kościele, który został wybudowany Patrząc na ruiny jakie po nim pozostały (a nawet ciężko to chyba nazwa ruinami) ma się wrażenie, że historia tego obiektu liczy sobie kilka ładnych wieków. Świątynia Pokoju to obiekt z 1914 roku, została wzniesiona na polecenie Wilhelma II. Wnętrza były zdobione elementami z malojiki wykonanymi w kadyńskiej manufakturze.
Sam Wilhelm niestety nie doczekał poświęcenia świątyni. Po II Wojnie Światowej ją rozebrano. Gdyby nie zdjęcia, które się zachowały, ciężko byłoby sobie wyobrazić budowlę tych rozmiarów zlokalizowaną w tym właśnie miejscu. Nieopodal zachowanych ruin kościoła znajduje się cmentarz. Teren jednak został zapomniany i z roku na rok coraz bardziej niszczał i zarastał. W 2004 roku podjęto inicjatywę, w ramach której uczniowie okolicznych szkól uprzątnęli teren i obsadzili krzewami. Stanął tam także krzyż i kamień pamiątkowy. Widać, że do tej pory jest to miejsce odwiedzane. Na tutejszych nagrobkach stoją znicze, pod krzyżem złożone są kwiaty. Warto zachowywać pamięć o tych, którzy odeszli.

Klasztor i wieża widokowa
Znajdujący się w Kadynach Klasztor powstał w XVIII wieku. Początkowo drewniany, dopiero później w związku z obawami przed pożarem rozpoczęto budowę murowanej konstrukcji. Do budowy przyczynił się Jan Teodor Schlieben, który pod wpływem jezuitów stał się katolikiem. Po rozbiorach te tereny zostały włączone do Prus. Klasztor z przyległym kościołem zaczęły podupadać w ruinę. W latach 90 podjęto inicjatywę odbudowy tego obiektu. Obecnie znajduje się tam Zakon Braci Mniejszych Franciszkanów. I cóż… byłam dość mocno zdziwiona, kiedy okazało się, że w tak dużym obiekcie rezyduje ich trzech.
Niesamowita lokalizacja klasztoru na wzniesieniach kadyńskiego lasu sprawiła, że zdecydowano na wybudowaniu tu wieży widokowej, do której prowadzi ścieżka przyrodniczo-historyczna. Sam widok z wieży nie jest raczej imponujący, ale sam spacer niekończącymi się schodami to zdecydowanie większa atrakcja. Na prawdę solidne wykonanie oraz wiele tablic informacyjnych sprawiają, że warto wybrać się tam na spacer. I z niemałym wstydem muszę przyznać, że sama ostatnio miałam okazję przejść się tamtędy pierwszy raz.

Folwark Kadyny i rezydencja cesarza
Letnia rezydencja cesarza jest obiektem, które zachował się do dziś. Wokół rezydencji są liczne zabudowania, w tym najstarsza stajnia w Europie. Dużą ciekawostką jest to, że sam cesarz był tu zaledwie kilka razy. Jednak nie przeszkodziło to w kompleksowej zabudowie całej wsi, z której dostarczane były materiały do dalszej rozbudowy. Powstała tu nie tylko wspominana wcześniej manufaktura, ale także cegielnia. Dziś widać, że na terenie tego obiektu i obok prowadzone są jakieś prace, mam nadzieję, że zachowały się wewnątrz jakieś detale architektoniczne. Na tym terenie działa teraz kompleks Kadyny Folwark Hotel i Spa. Można swobodnie spacerować między zabudowaniami.Zdecydowanie przeważają tu stajnie, a na każdym kroku można zobaczyć konie, moje serce podbiły jednak alpaki. W zabudowaniach na linii stajennej mieści się wspominany wcześniej warsztat ceramiczny. Można także zobaczyć kolekcję powozów. Przechadzając się tam można poczuć klimat folwarczny dawnych lat.
Plaża Kadyny
I teraz wisienka na torcie. W Kadynach dostępne są dwie plaże – miejska i prywatna. Ja najczęściej wybieram tą drugą, ale niech nazwa Srebrna Riviera Was nie zwiedzie. Żadne tu luksusy. Buda z jedzeniem, którą najlepiej omijać szerokim łukiem i w zasadzie tyle. Ale kocham to miejsce, z uwagi na jego dziki charakter i to, że w tygodniu można tu posiedzieć w spokoju na piasku i podziwiać Zalew Wiślany. Daje mi dużo spokoju, to takie “moje miejsce”. Lubię tu przyjeżdżać zjeść obiad w plenerze czy poleżeć z książką. W Weekendy trzeba się liczyć z większą ilością ludzi. Woda w zalewie jest bardzo płytka, dzięki temu szybciej się nagrzewa i można na prawdę daleko zajść mając ją cały czas do kolan. Takie trochę wspomnienie z Balatonu.

To chyba koniec mojej podróży po Kadynach. Zawsze o wiele bardziej ciągnęło mnie do tej części, gdzie zlokalizowana jest woda i plaża. I muszę teraz przyznać, że to trochę moje ignoranctwo. Bo oczywiście zdarzało mi się spacerować po całym miasteczku, ale dopiero niedawno miałam okazję odkryć i poznać wiele jego zakątków i ciekawych atrakcji.