Ależ to jest mega świąteczny klasyk. Zapach od razu mi przypadł do gustu, jest intensywny, przyjemny i od razu kojarzy mi się z ośnieżonym lasem. A kto wpada tu częściej to wie, że las uwielbiam całą sobą.
Zimowy zapach
Markę Sylveco znam już od jakiegoś czasu i jeszcze mnie nie rozczarowała. To dla mnie zawsze fajne kosmetyki, gdzie naturalny skład spotyka się z bardzo przyjemną ceną. Jeszcze zanim o działaniu – to jednak kilka słów na temat samego zapachu bo o nm trzeba powiedzieć. Spotykają się tu nuty sosny, cynamonu, jałowca i bergamotki. Są kojące i bardzo w moim stylu. A i co mi się podoba – zapach dość długo czuć na skórze.
Nie tylko mycie, też nawilżenie
Z stosowaniem kremu do rąk mam mega problem jeśli chodzi o systematyczność. O ile jak gdzieś jadę to sięgam po niego i stosuję, to tak już siedząc w domu nie do końca. Dzięki wielu składnikom takim jak ekstrakt z liści podbiału, gliceryna czy mocznik – to umyciu rąk, która jest przyjemnie nawilżona. Sam podbiał ma też jeszcze jedno bardzo korzystne działanie, działa też regenerująco i kojąco. Więc to mydło nadaje się też do bardzie wrażliwej skóry, która wymaga specjalnej ochrony.
Wydajne opakowanie
Moja werja pochodzi z boxa Pure Beauty, gdzie znalazłam pełnowymiarowy produkt. Opakowanie ma 300 ml i na prawdę nie trzeba go używać wiele, żeby nie tylko ładnie myło (radzi sobie dobrze z podkładem), ale też zostawiało miłe uczucie na skórze. Cena za taką pojemność to 23 zł i z pewnością jest tego warte.