Jeśli chodzi o sprzęt pod namiot, to tu tak na prawdę wiele zależy od budżetu i szczerze mówiąc… chęci. Bo sama pamiętam, że zaczynałam bez śpiwora czy karimaty. Zamiast tego spałam na kocu i przykryta kocem, bo wolałam zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na co innego. Moje sprzęty to wersja budżetowa, ale dla mnie zupełnie wystarczająca.
Namiot
No tak, namiot. Marzył mi się taki spory, z osobnym miejscem na plecak, osobnym na spanie, a jeszcze lepiej, jakby miał zadaszony przedsionek, który pełniłby funkcję salonu. Taki model miałam wypatrzony za jakieś 300-400 zł. I pawie byłam gotowa go kupić, ale pierwszy raz pod namiot pojechałam z pożyczonym sprzętem, który już kilka lat służył właścicielce. I okazało się, że jest zupełnie wystarczający, więc sama zdecydowałam się na mniejszy i o wiele tańszy model.
Zalety: TANI, szybko się rozkłada, łatwo go ze sobą zabrać, lekki, wystarczający, nie przemaka (sprawdzone), nie zajmuje dużo miejsce. W środku są przegródki na najważniejsze pierdoły, tropik łatwo przymocować.
Wady: czasem mało miejsca, jak jak już pisałam, nadal uważam, że jest wystarczający.
Model, który posiadam kosztuje 139 zł. I wiadomo czasem jak patrzę na te większe to coś zaboli w serduszku, ale serio – dalej uważam, że jest wystarczający. Link do tego modelu.


Śpiwór i karimata
W sumie karimaty nie miałam dość długo. Po części z tego względu, że to kolejna rzecz, którą trzeba nieść, żeby się rozłożyć, a po części dlatego, że wybieram miejsca na piasku, gdzie śpi się całkiem wygodnie. Nad jeziorami już różnica była spora, z karimatą było o wiele wygodniej. Ale zawsze gdzieś w bagażniku jest jakiś koc, więc w razie czego tym ją zastępowałam. Śpiwór mam z sieciówki na D, przy temperaturze 8-9 stopni w nocy daje radę. I przecież zawsze można spać w bluzie. A jeśli chodzi o karimatę tu o zakupie decydowała cena. Wzięłam po prostu najtańszą.
Zalety: lekkie, dobrze zakapowane (można przyczepić do plecaka), daje radę do ok. -8-9 stopni.
Wady: szczerze, póki co nie ma. Nie jest to na pewno sprzęt na jesień czy zimę. Ale jak to się mówi, nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie 🙂
Link to śpiwora i link do karimaty.
Daj światła
Lampka od razu wylądowała w moim koszyku, kiedy robiłam zakupy na wyjazd. Może to niektórych zdziwi, ale nie ma opcji, żebym usnęła bez chociaż małej lampki. Poza tym światło w namiocie się przydaje, żeby poczytać, pograć w gry czy po prostu poświecić sobie w drodze to Toy Toya. Na campingach raczej jest oświetlenie, ale jeśli śpisz na dziko warto mieć. Nie jest to duży wydatek, a jednak jest o wiele przyjemniej. i jeśli chodzi o zakup, kupiłam jedną z mniejszych za 25 zł, i służy mi dzielnie. Można ją powiesić w namiocie, a baterię wytrzymują długo.
Link do lampki
Poza tym na pierwsze wyprawy kupiłam jeszcze stalowy kubek, butelkę na wodę i zestaw składający się z talerzyka i sztućców. Mogłam to oczywiście zabrać z domu, ale zależało mi, żeby to były stricte campingowe rzeczy.
Na szybko podliczając wygląda to tak
namiot – 139 zł, śpiwór i karimata – 100 zł, lampka – 25 zł, kubek, talerzyk i sztućce – 45 zł razem 309 zł. Czyli mniej więcej tyle ile planowałam wydać na sam namiot.