Ten obiekt był pierwszym w Polsce Muzeum na świeżym powietrzu. Skansen we Wdzydzach Kiszewskich powstał na początku XX wieku i zaczęło się niewinnie, od jednej odkupionej chaty. Dziś teren przeznaczony do zwiedzania to aż 22 hektary, do obejrzenia jest ponad 50 niesamowitych budowli, które przybliżają budownictwo ludowe.
Historia małżeństwa Gulgowskich
Założycielami Muzeum są Teodora i Izydor Gulgowscy. Ich małżeństwo było nie małym skandalem. Teodora była starsza od męża o 14 lat. Pochodziła z rodziny niemieckiego nauczyciela, sama zajmowała się malarstwem, a swój talent rozwijała w szkole w Berlinie. Z kolei Izydor pracował jako nauczyciel we wsiach na Kaszubach. Do pierwszego spotkania pary doszło najprawdopodobniej, kiedy Teodora przebywała u swojego brata. Jej rodzina była przeciwna zaślubinom, a panna młoda miała ich do tego nakłonić kilkudniową głodówką.
Pierwsze Muzeum na powietrzu
Początki skansenu we Wdzydzach Kiszewskich sięgają roku 1906. Wtedy właśnie Teodora i Izydor Gulgowscy założyli pierwsze muzeum, które mieściło się z chałupie odkupionej od lokalnego gospodarza. Gromadzili w niej liczne przedmioty związane z kulturą, rzemiosłem, życiem codziennym. W kolejnych latach powiększali swoje zbiory i dziś teren skansenu zajmuje imponujące 22 hektary i jest tu ponad 50 budynków – mieszkalnych, gospodarczych, sakralnych. Na zwiedzanie warto zaplanować parę godzin, bo zobaczenie wszystkiego zajmie sporo czasu. Do większości chat można wejść do środka, gdzie są ekspozycje nawiązujące do życia codziennego w tamtych czasach.
Zwiedzanie skansenu
Zwiedzanie skansenu we Wdzydzach Kiszewskich zaczyna się od wystaw, które w interaktywny i ciekawy sposób prezentują wyroby i produkty związane z regionem.
CIEKAWOSTKA – na planie znanego filmu Amelia, tytułowa bohaterka piła z filiżanki z Lubiana S.A. z regionalnym motywem.
Ogólnie całość skansenu jest przygotowana tak, aby zaciekawić także tych najmłodszych. Jednym z pierwszych obiektów, jaki zobaczymy podczas zwiedzania jest wiatrak, który został zrekonstruowany na podstawie jego wyglądu z 1914 roku. Ciekawostką jest, że w XIX wieku na tych terenach były tylko trzy wiatraki, a ich nazewnictwo świadczy o sporym poczuciu humoru gospodarzy. Obiektem, który na mnie zrobił największe wrażenie jest dworek szlachecki z Luzina. Sam budynek był przeznaczony dla zarządcy folwarku klasztornego. Jego wygląd zewnętrzny, choć od razu widać, że jest zdecydowanie lepiej wykonany niż wiejskie chaty, nie zdradzał jednak tego, co kryje się w środku. Bogato zdobione meble, tapety na ścianach, liczne dekoracje. Ten dworek jest najlepszym przykładem tego jak różniły się domostwa biorąc pod uwagę wykonywany zawód i status społeczny.
Nie jest to pierwszy odwiedzony przeze mnie skansen, ale w pewnością największy jaki widziałam. Nie chcę tu zasypywać datami budowy poszczególnych chat, a raczej zachęcić do odwiedzenia tego miejsca. Można tu spędzić wiele godzin, między poszczególnymi zabudowaniami jest miejsce, żeby usiąść i odpocząć. Są też stragany z lokalnymi wyrobami. Z pewnością zaraz po Olsztynku to miejsce w TOP.
Gdzie i za ile?
ul. T i I Gulgowskich 68, 83-406 Wdzydze
Plan zwiedzania można zobaczyć tu, taką ulotkę dostaje się także z biletami. Warto zarezerwować sobie min. 3 h na zwiedzanie.
Bilet normalny 17 zł, bilet ulgowy 12 zł.