Powiem szczerze, że gdyby nie książki Puzyńskiej, to nie wiem czy brałabym pod uwagę te tereny jako miejsce na weekendowy wypad. Tymczasem nie pamiętam kiedy uświadczył am tylu pięknych jesiennych widoków i niesamowitego spokoju.
Brodnicki Park Krajobrazowy – kilka informacji
Teren tego Parku Krajobrazowego nie jest jakiś mega rozległy, ale też nie na tyle mały, żeby nie było tu co robić kilka dni. To był jeden z punktów na liście przed wyjazdem – trasy do chodzenia na cały weekend. Teren Parku do prawie 17 hektarów, na których jest – i tu uwaga – 58 jezior, w tym Zbiczno czy Bachotek. Wszystko to osadzone w pięknych lasach, gdzie dominuje sosna. Linia brzegowa jest na tyle spokojna i niezbyt strona, że z powodzeniem można długie kilometry iść wzdłuż nich. Trasy rowerowe przecinają się tu z pieszymi.
Trasy piesze
Ja akurat swoją trasę zaczęłam niedaleko punktu, który na mapie określa Brodnicki Park Krajobrazowy. Dojeżdżając w to miejsce, po lewej stronie jest sporo agroturystyk i ośrodków z prywatnymi mini plażami. Nie wiem jak w sezonie, ale teraz absolutnie panuje to cisza i spokój. Tak – spokój to chyba główna myśl jaka przychodzi mi na myśl, kiedy myślę o tych dwóch dniach. Nie miałam jakiegoś specjalnego planu, wiedziałam tylko że jest tu spora trasa, a plan był taki żeby przejść sporo kilometrów. Samochód można zostawić w okolicy nieczynnego Ośrodka Pod Sosnami (ahhh zawiało Puzyńską) i oczywiście widok tablicy informacyjnej od razu przyciągnął mój wzrok i tam też potuptałam.
Schrony i klimat Puzyńskiej
W okolicy jest osadzona akcja serii książek o Lipowie autorstwa Katarzyny Puzyńskiej. Tu znajduje się jedna z kilku tablic, informująca, że scena z powieści rozgrywa się właśnie tu. Nie będę spojlować – ale to fajne uczucie stanąć tam i przypomnieć sobie scenę z książki. Ale – minus dla mnie za brak większej ilości info. Żeby znaleźć więcej takich tablic trzeba się trochę najeździć. Ale szukanie na mapach czy to kolejnych tablic szlakiem powieści nie było dla mnie priorytetem , liczył się chill. I tak dopiero teraz kiedy piszę ten post widzę, że takich schronów przy jeziorach jest więcej Kiedyś pewnie już na parkingu stałabym i googlała, dziko oznaczając pinezki i świrując na myśl, że nie dojdę w każde miejsce. Nauczyłam się chłonąć i dać się ponieść. Nie znaczy to, że całkiem nie miałam planu. Plan był – ale luźny i poglądowy.
Mijając kilka jezior
W dwa dniu udało mi się przejść ponad 40 km. Nabijanie km też nie było moim celem, ale to miejsce gdzie nogi same niosą. Absolutnie nie przeszkadzało mi to, że trochę zboczyłam z trasy, czy że w drugi dzień dotarłam w to samo miejsce, gdzie ruszałam pierwszego dnia i część trasy pokonałam po raz drugi. Idąc lasem, po bardzo dobrze przygotowanych (i oznakowanych też) trasach po prostu chce się iść dalej i milczeć. Tyle. I może często zachwycam się tu różnymi miejscami (a bo czemu nie?), to miejsce cało mi tyle chillu, dzikości i spokoju co Puszcza Białowieska. Tyle, że tu totalnie nie było ludzi. Na swojej trasie mijałam jezioro Zbiczno, Kochanka, Strażym.
Nie zapominajcie też o wzmocnieniu przy tripie – cuksy od Verbena są zawsze spoko.
Z Bachotka szlakiem żółtym – Brodnicki Park Krajobrazowy
Drugiego dnia ruszyłam z okolicy PTTK Bachotek. Tu dobrze oznakowany jest żółty szlak, który jest dość długi, dlatego wybrałam tylko część tej trasy. Idąc tym szlakiem dochodzi się do Pomnika Pamięci i kieruje dalej lasem. Tu trochę pomyliłam trasę rowerową z pieszą, jednak bez problemu w końcu dotarłam do miejsca gdzie się łączyły, i gdzie można było iść dalej brzegiem jeziora. Stąd zawędrowałam do jeziora Kochanka i jeszcze dalej i dalej i dalej…
Atrakcje terenu
Dla mnie największą zdecydowanie było obcowanie z przyrodą. Widać znak – uwaga Bobry aż podskoczyłam.Niestety kumple chyba spali po robocie, ale po świeżo gryzionych drzewach widać, że lubią te miejsca. W pierwszy dzień dotarłam też na ścieżkę Dydaktyczną Bobrowiska – ale poza kilkoma strzałkami gdzie iść, wiele więcej tu nie ma. Nad jeżdżeniem za tablicami o Lipowie wygrało szwendanie, i wcale nie żałuję. Bo zostawienie auta i chodzenie ile się da z buta to najlepsza opcja. Brakuje mi trochę wiat i miejsc, gdzie można usiąść – zjeść coś czy w spokoju napić się herby z termosu. Ale to zdecydowanie dobra pora, żeby bez tłumów wybrać się na super trip z buta.