Nie wiem, jak mogłam funkcjonować bez tego kosmetyku. Serio – dobra, wiedziałam, że sama marka znaczy dobro, ale jakoś wcześniej nie miałam z nią większej styczności. Każdy jeden mililitr tej maski od dr Ireny Eris jest pełny składników, które potrafią cuda.
Odżywienie i wzmocnienie
Maska od dr Ireny Eris ma mocne właściwości odżywcze. I to widać, już po pierwszej aplikacji na noc, rano moja skora była wyraźnie bardziej nawilżona, ale też wyglądała na wypoczętą. To moa największa zmora. A zawarty w niej kompleks Bio-Chronocell eliminuje szkodliwe działanie stresu, zmęczenia czy działania światła niebieskiego. A tych godzin przed ekranem trochę spędzam.
Słodkie otulenie
Zapach jest nieziemski. Lekko słodki, trochę jak guma owocowa, ale przy tym delikatny. I zdecydowanie długo czuć go po nałożeniu. Sama konsystencja żelowej maski bardzo mi pasuje. Kosmetyk jest wydajny, i serio zawarte w niej oleje i składniki roślinne działają cuda.
Maska idealna
Jestem daleka od rzucania haseł, że coś jest idealne. Bo kto wie, może za jakiś czas znajdę coś co z moją skórą będzie lepiej współpracowało. Ale póki co jestem zachwycona. Skóra jest nawilżona, ale w porównaniu z innymi maskami jakie stosowałam (mowa o tych na noc), nie ma tej tłustej warstwy rano. Po niektórych maskach na drugi dzień musiałam walczyć z zbyt przetłuszczającą się skórą w niektórych okolicach. Tu jest po prostu dobrze i odczuwalne nawilżenie. Zdecydowanie skóra wygląda jak po dobrym zabiegu spa. Cena jak za 50 ml może wydawać się wysoka, jednak skład jest jej wart. Zamiast 3 średnich kosmetyków, lepiej mieć jeden ale dobry. A dobry to i tak o wiele za mało, żeby go określi.
Seria kosmetyków
Seria, która pięknie się prezentuje to też krem witalizujący na dzień i krem pod oczy. Ten na dzień bardzo mnie kusi. Ale jeszcze mam kilka innych opakowań do skończenia. Maska to mój hit (a ciężko wybrać) z boxa od Pure Beauty – Kobieca Moc, to piękny prezent dla świeżej i zadbanej skóry.